„No mi wydaje, że smutek to tak tylko się pojawia jak ktoś umiera czy coś…”
„No właśnie, w Pani dziennikach jest raczej tylko wkurzenie prawda? Syn ma problemy w szkole => jest Pani wkurzona i tak dalej. A my może dzisiaj porozmawiajmy właśnie o smutku, bo smutek może się pojawiać po wielu innych rzeczach – jeżeli mówi Pani o żałobie, to może ona przecież dotyczyć też nas samych, bo na przykład straciliśmy zdrowie czy generalnie jakąś ważną część siebie. I nie możemy być tym kim byliśmy jeszcze rok temu. I myślę, że obydwoje znamy tą sytuację.
Mam tutaj takie karteczki z różnymi emocjami – przeczytałaby Pani?
„Tutaj jest o tym, że smutek może mieć jakiś korzystny wpływ…ale ja tego nie widzę…”
„To zastanówmy się – czy smutek może nieść dla nas jakieś korzyści?”
„Może trochę da nam możliwość się wycofać…”
„Noo, a to szczególnie ważne, kiedy jesteśmy w czarnej d… i potrzebujemy tej regeneracji, a nie naparzania na maxa. Zgodzi się Pani, że kiedy jesteśmy osłabieni psychicznie (albo fizycznie), to odpuszczenie na jakiś czas może tak naprawdę nam pomóc szybciej dojść do siebie?”
„No, ale mi się smutek kojarzy z taką słabością, z takim rozczulaniem się nad sobą”
„OK, a zna Pani jakichś ludzi sukcesu wokół Pani, których Pani widziała smutnych, którzy na przykład płakali?”
„No nie za bardzo właśnie kojarzę…”
„Dobra, może jest to specyficzna grupa zawodowa. No to weźmy jakichś sławnych ludzi albo sportowców – kogoś takiego Pani kojarzy, że płakał na przykład?”
„A też nie pamiętam takiego czegoś…”
„To ja Pani powiem – nawet najlepsi zawodnicy UFC, czyli walk w klatkach, płaczą – czasami po wygranej, czasami po przegranej. A wśród Polaków zapaśnik Tadeusz Michalik (jest jego zdjęcie nawet takie w internecie) czy kiedyś Justyna Kowalczyk. Czy to są według Pani słabi ludzie?”
„No nie są oczywiście…”
„A czy w relacjach interpersonalnych smutek może się przydać?”
„No, nie raczej smutek to tak samemu się odczuwa…nikogo to nie obchodzi…”
„A czy Pani się kiedyś zrobiło smutno przy bliskich?”
„Ja nie wiem czy mi się tak właśnie robi smutno…A nie - może ja milczę wtedy?? (bo normalnie to jestem gaduła)”
„No i co wtedy mąż czy syn zrobił jak ostatnio tak Pani zamilkła i chyba była Pani smutna??”
„Syn zapytał czy coś mi jest i przestał nadawać”
„Ano właśnie, czyli zainteresował się Panią. A ja po tym roku 2022 dowiedziałem się na własnej skórze, że kiedy zrobimy się smutni, a druga osoba to dostrzeże, to to może szybciej zatrzymać konflikt, ktoś może prędzej opuścić gardę, możemy przez to narobić mniej szkód w związku…”
„No, ok, ale nie będzie tak, że jak będę się smucić, to mogę się zagłębić ten stan i już z niego nie wyjść?”
„Wydaje mi się, że myli Pani smutek z depresją”
„No dobrze, ale jak odróżnić jedno od drugiego”
„Nie musimy się nad tym głowić, aż tak bardzo – mamy na to kryteria DSM lub ICD – i tam jest, że musi to trwać co najmniej 2 tygodnie i trzeba odhaczyć kilka z takich punktów jak spadek apetytu, problemy ze snem, utrata zainteresowań, anhedonia itd.”
Ciąg dalszy jest w komentarzu
„Aha, czyli dzień dwa, to jeszcze nie depresja"
„Nie? No, dobrze, jakie wnioski z dzisiejszych rozmów na nadchodzący tydzień?”
„Dać sobie przyzwolenie na smutek czasami”
„Tak, dokładnie. I zobaczymy, co się stanie. Niech Pani pamięta o jednym – ja nie mówię, że ma Pani leżeć na kanapie i godzinami ruminować. Mówię po prostu, że iść na spacer do lasu i płakać to nic złego. A nawet może okazać się dla Pani dobre, oczyszczające. Bo płacz obniża poziom kortyzolu, nie podwyższa.”
Taką oto rozmowę przeprowadziłem z pacjentką, która obawiała się powrotu depresji.
ul. Dąbrowskiego 15,
60-838 Poznań
+48 503 178 327
możliwe sesje przez Skype
NIP: 7772880631 REGON: 302227069 © 2019. All rights reserved by "na dobry sen".