ZABURZENIE LĘKOWE UOGÓLNIONE, NERWICA

CO TO ZABURZENIE LĘKOWE UOGÓLNIONE?

Zaburzenie lękowe uogólnione, kiedyś nazywane nerwicą, to drugie najczęstsze zaburzenie psychiczne po depresji, w którym dominującą cechą jest zamartwianie. Często współwystępuje z innymi zaburzeniami lękowymi (np. napadami paniki czy z lękiem o zdrowie) oraz z depresją. W klasyfikacjach DSM V (wikipedia) czy ICD 10 znajdziemy szczegółowe kryteria, po których możemy rozpoznać to zaburzenie. Jednak wspólnym mianownikiem jest fakt, że powoduje one znaczące cierpienie lub upośledzenie funkcjonowania.

Początek zaburzeń często przypada na późniejszą część okresu dojrzewania lub okres wczesnej dorosłości, chociaż może też nastąpić w późniejszych etapach życia. Znaczna część pacjentów podaje, że zmagali się z niepokojem przez całe swoje życie.

Na podstawowe pytanie, które zadaje osobom z zaburzeniem lęku uogólnionego, czyli „Jaki jest główny problem?”, często słyszę:

  • „Mam dziwne odczucia w ciele związane ze stresem, których chce się pozbyć, np. kołatanie serca czy ucisk w klatce piersiowej”
  • „Nie potrafię wyłączyć natłoku myśli, „wirówki myśli” – męczy już mnie to, cały czas jestem taka napięta…Nie mogę się skupić”
  • „Za bardzo się przejmuję wszystkim, jestem nadwrażliwa. Aż do płaczu mnie to doprowadza”
  • „Często czuję taki nieprzyjemny niepokój i nie wiem nawet skąd on się bierze…”
  • „Jestem z tych nadgorliwych. Rozmyślam godzinami co zrobić, aż mnie to analizowanie naprawdę męczy”
  • „Jestem drażliwy i nawet zabawy z dziećmi mi teraz nie dają przyjemności…Kiedyś nie byłem taki…”

PRZYCZYNY:

Jak widzimy, model zakłada trzy rodzaje czynników, które wzajemnie na siebie oddziałują.

  1. Czynnik biologiczny, to wrodzone właściwości naszego układu nerwowego, nazywane w psychologii temperamentem. U osób z uogólnionymi zaburzeniami lękowymi stwierdza się także wzmożoną aktywność osi podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczowej: nadmierne wydzielanie kortykoliberyny, ACTH i kortyzolu.
    Możemy mieć tu również do czynienia z podwyższoną wrażliwością na sygnały z ciała – osoby z lękiem uogólnionym są często bardziej wyczulone na doznania takie jak mrowienie czy kręcenie się w głowie.
  2. Czynnik psychologiczny to wysoki poziom neurotyzmu, czyli negatywnego afektu, czyli skłonność do reagowania takimi emocjami jak lęk, gniew czy smutek. Dosyć często dokłada się do tego brak autonomii w dzieciństwie. Innymi słowy, dziecko otrzymuje sygnał, że „nie ma tu nic do gadania”. Akcentuje się także rolę braku podstawowego poczucia bezpieczeństwa zapewnianego przez opiekunów, doświadczeń deprywacji oraz frustracji potrzeb dziecka.
  3. Czynnik psychospołeczny, np. wychowanie
    I tu dochodzimy do kluczowej kwestii. Z wielu lat badań psychologicznych wiemy, że wiele naszych zachowań oraz reakcji jest wyuczonych. Również to jak reagujemy na własne emocje.
    Uczymy się obserwując inne ważne dla nas osoby, najczęściej rodziców (chociaż nie tylko). Jeżeli rodzic, kiedy jesteśmy smutni lub wystraszeni mówi do nas „Weź się w garść!” albo „Co jest z Tobą nie tak??”, to możemy z czasem przejąć tą jego reakcję na własne emocje i zacząć mieć do nich krytyczny, negatywny stosunek. Innymi słowy, możemy zacząć się martwić tym, że się martwimy albo smucić tym, że jesteśmy smutni. W konsekwencji, istnieje spore prawdopodobieństwo, że zaczniemy unikać tych „złych”, „niechcianych” emocji odwracając uwagę, stosując pozytywną mowę wewnętrzną (np. „Nie ma się czym przejmować!”), surfując godzinami po internecie, objadając czy pijąc alkohol. Niestety, z badań psychologicznych oraz historii pacjentów wiemy, że żadna z tych strategii długofalowo nie działa.

Możemy też  nauczyć od swoich rodziców, że świat dookoła jest niebezpieczny, jeżeli są nadopiekuńczy. Swoim zachowaniem dają nam bowiem sygnał, że zawsze i wszędzie trzeba uważać, a najlepiej mieć wszystko pod kontrolą. Pewien pacjent powiedział, że jego mama była nadopiekuńcza i „zawsze prowadziła go za rękę”. Sam zauważył, że było tak nawet kiedy miał już dwadzieścia kilka lat. Inny pacjent miał ojca, który zawsze przed wyjazdem na wakacje był zestresowany, wszystko sprawdzał i pakował się dwa dni wcześniej. Podczas pewnej rozmowy odkrył, że sam ma dzisiaj tak samo…

Inna pacjentka zauważyła, że zawsze całe „ciśnienie” było na niej, że to ona właśnie spośród rodzeństwa miała spełniać wygórowane oczekiwania rodziców. Które spełniała. Do momentu. A wtedy zaczęły pojawiać się nawracające samooskarżenia, że „nie dała rady” oraz objawy w ciele.

Możemy się też nauczyć od swoich rodziców nadmiernej koncentracji na sowich reakcjach fizjologicznych – pewien pacjent opowiadał, że jego mama „brała leki na wszystko” i „ciągle chodziła po lekarzach”. I chociaż był tego świadomy (przecież mi to opowiadał), on też co chwila wyczuwał niebezpieczne guzki na ciele, mogące świadczyć o ciężkiej chorobie. I klasycznie przeszukiwał godzinami internet w poszukiwaniu wyjaśnień…

Ale! Skoro właśnie powiedzieliśmy, że są to reakcje wyuczone, to możemy się ich też oduczyć, a raczej, nauczyć się nowych sposobów reagowania na trudne zdarzenia oraz na własne emocje. Na tym właśnie skupia się terapia.

DIAGNOZA:

Diagnoza opiera się na rzetelnym wywiadzie oraz analizie odpowiednich kwestionariuszy badających poziom lęku, nastrój oraz mechanizmy psychologiczne przyczyniające się do zaburzeń lękowych, które będziemy adresować. Istotne jest również wspólne wytyczenie celów terapii.
To ważny element, ponieważ mamy różne zaburzenia lękowe, np. ataki paniki, agorafobię, lęk społeczny czy hipochondrię. Do każdego z nich podchodzimy trochę odmiennym protokołem postępowania.

Istotna jest również ewentualna współpraca z psychiatrą, jeżeli:

  • nasilenie jest bardzo silne, wtedy pewne leki mają tu udowodnione działanie (pomagają znacznie zmniejszyć objawy)
  • pacjent przyjmuje leki, ponieważ mogą mieć one specyficzny wpływ na ważne aspekty funkcjonowania (np. niektóre antydepresanty pogarszają sen) 1)
  • w miarę upływu terapii, przy układaniu planu schodzenia z leków (jeżeli taki jest cel pacjenta)

LECZENIE:

Terapia poznawczo-behawioralna zaburzenia lękowego uogólnionego zaplanowana jest na mniej więcej 12-16 cotygodniowych sesji. Badania potwierdzają, że jest to najskuteczniejsza terapia zaburzeń lękowych 2) Włączamy do niej techniki związane z uważnością, akceptacją i samowspółczuciem, ponieważ również z wielu badań 3) (oraz historii moich pacjentów) wiemy, że są w tym wypadku skuteczne.

Psychoedukacja:

Najpierw rozmawiamy o naturze lęku i stresu oraz częstych mitach rozpowszechnionych na ich temat. Zadaje na przykład pacjentom pytanie: Dwie grupy mają występować publicznie. Jedna dostaje instrukcje, żeby mówić sobie: „Jestem spokojny, jestem spokojny”. Druga ma mówić sobie: „Jestem pobudzony, jestem pobudzony!”. Której grupie idzie lepiej ? (większość osób mówi, że tej, która mówi sobie: „Jestem spokojny, jestem spokojny”) Okazuje się jednak, że lepiej idzie grupie, która mówi do siebie: „Jestem pobudzony, jestem pobudzony!” . W swojej opinii oraz w opinii obserwatorów 4) Dlaczego tak się dzieje? Grupa nr. 2 nie unika lęku oraz pobudzenia fizjologicznego, które i tak się pojawi.

W psychoedukacji chodzi również o to aby zrozumieć jakie są mechanizmy rządzące lękiem, jak angażując się w zachowania, które wydają się pomocne (np. próby tłumienia myśli), tylko napędzamy błędne koło lęku. Często pacjenci uświadamiają sobie z ulgą, że angażowali się sposoby radzenia sobie, które po prostu nie mogły im pomóc…

kakakakakakaDużo uczymy się o emocjach, np. co odróżnia czyste emocje od mglistych, niejasnych emocji (to ta tabela) I co możemy zrobić z emocjami, które przeciągają się „bez powodu”

Techniki:

Za pomocą dialogu z pacjentem oraz omawiania jego własnych doświadczeń, dochodzimy do jego przekonań na temat martwienia się czy lęku. Na przykład wiele osób z GAD ma na początku przekonanie, że dzięki martwieniu się zdołają uniknąć niebezpieczeństwa, przewidzieć wszystkie ewentualności… czy po prostu „być odpowiedzialną osobą”. Potem jednak, słysząc porady od znajomych czy rodziny typu: „Nie martw się tyle”, zaczynają mieć krytyczny stosunek do martwienia się, a nawet obawiać się, że wymknie się ono spod kontroli. Na sesjach testujemy te założenia i dochodzimy do takich, które są prawdziwe. Niektóre z technik są na początku zaskoczeniem dla pacjentów, np. kontrolowanie zamartwianie 4) (czyli na przykład „pół godziny martwienia się na maksa”) Ale spokojnie, są to interwencje o udowodnionym działaniu (oczywiście przy podaniu kompletnych instrukcji przez terapeutę)

Posługujemy się też eksperymentami, które pomagają nam zbadać nasze założenia w stosunku rzeczywistości oraz zmniejszyć poziom, częstej u pacjentów z lękiem uogólnionym, nietolerancji niepewności. Jeden pacjent powiedział na przykład mi, że „Nienawidzi niepewności!”. Niestety próbując wszystko kontrolować, możemy przegapić inne, ważne dla nas rzeczy, na przykład zaangażowanie w zabawę z dziećmi… Dlatego razem planujemy eksperymenty, zastanawiamy się co może pójść nie tak, no i co wtedy zrobimy. Wszystko zapisujemy w specjalnej tabeli - wyniki są czasami zaskakujące, nie do końca zgodne z przewidywaniami pacjentów (na ich korzyść)

Korzystamy z technik ćwiczących naszą uważność, które pomagają nam dostrzeć wzorce działania naszego umysłu. Uczymy się „wyłapywać” momenty, w których zaczynamy sami się osądzać i krytykować. Staramy się patrzeć na swoje emocje z większą akceptacją i współczuciem. Ćwiczymy te umiejętności „na sucho”, żeby móc je wykorzystać kiedy faktycznie nasz umysł będzie próbował nas „porwać” 6) Mamy tu paletę opcji do wyboru: od uważnego oddychania, przez uważne spacerowanie, po uważnie mycie naczyń.

Wydobywamy również, co jest dla pacjenta ważne, co się dla niego osobiście liczy. Innymi słowy, jakie są jego wartości. Często pacjenci z GAD mylą to z oczekiwaniami otoczenia, rodziny czy generalnie z tym co powinno się w tym momencie zrobić. Mówią mi: „No muszę to zrobić, żeby ludzie na mnie krzywo nie patrzyli”. Za pomocą technik wydobywamy, to co dla nich jest ważne, a następnie planujemy, co zrobić krok po kroku, żeby iść w tym kierunku. Często, uświadamiamy sobie, że nie musimy czekać do całkowitego ustąpienia objawów, żeby zacząć działać w ważnym dla nas kierunku. Weźmy na przykład Stevena Hayes’a  - znanego, bardzo aktywnego psychologa. Przez połowę życia miał ataki paniki. Ale robił ważne i wartościowe dla niego rzeczy pomimo tego. Może ciężko w to uwierzyć, ale Mike Tyson odczuwał silny strach przed walką i lęk jeszcze długo przed nią, o czym otwarcie mówił. Nauczył się jednak działać z lękiem.

I tu jedną rzecz trzeba sobie jasno powiedzieć: luźna rozmowa na terapii nie wystarczy. Potrzebne jest wdrażanie technik oraz ćwiczeń między sesjami. Niestety, starych nawyków nie zmienia się z dnia na dzień. Potrzeba na to czasu i praktyki. Tak zachodzą zmiany w naszym myśleniu i zachowaniu.

Narzędzia:

W pracy wykorzystujemy dziennik zamartwiania się oraz dziennik emocji, które pomagają dostrzec wzorce i rozłożyć na elementy pierwsze, to co często zlewa się w niejasną całość: wydaje nam się „dramatycznym dniem” albo „imprezą do rodzinną nie do zniesienia”. Monitorowanie  pomaga nam też „rozgryźć” mgliste, niejasne emocje, zobaczyć co się pod nimi kryje.
Do dyspozycji mamy również nagrania z praktykami uważności oraz materiały pomocnicze, pomagające utrwalić wiedzę. Chcemy móc do niej wrócić w dowolnym momencie. Ja osobiście lubię prezentacje, chociaż czasami w ogóle ich nie włączam, kiedy tak intensywnie omawiamy problem pacjenta i wypracowujemy rozwiązanie :)

BONUS - zobacz artykuły powiązane z lękiem:

Zamartwianie się - jak przeważnie ludzie sobie radzą i czy to działa?

JAK LUDZIE SOBIE PRÓBUJĄ RADZIĆ Z ZAMARTWIANIEM SIĘ W ZABURZENIU LĘKOWYM UOGÓLNIONYM? NO I CO DZIAŁA, A CO NIE??

więcej

Napady paniki - błędne koło

Jeden epizod napadu paniki nie oznacza, że mamy zespół lęku napadowego. Tak naprawdę wiele osób w ciągu swojego życia doświadczy napadu paniki...

więcej

5 rzeczy, których nauczyłem się od moich pacjentów

Że w podobnych sytuacjach wpadamy w podobne pułapki myślowe i próbujemy podobnych rzeczy, że nie do końca jesteśmy kowalami swojego losu, że czasami trzeba wiele razy coś powtórzyć, aby odnieść coś do siebie i coś z tym zrobić

więcej

Ruminacje, czyli przeżuwanie w głowie...

„Samobiczowanie”, „przeżuwanie” , „mielenie w głowie", „wirówka” , „zadręczanie się” . To określenia, które słyszałem od moich pacjentów na ruminacje, czyli powtarzające się negatywne myśli na swój temat.

więcej

Martwienie się

Czy porada „Nie stresuj się” kiedykolwiek kogokolwiek uspokoiła? Na pewno nie mnie. I żadnego z moich pacjentów. Ja się regularnie stresuje i przejmuje.

więcej

ŹRÓDŁA:
1)     http://www.psychiatria.com.pl/index.php/wydawnictwa/2019-vol-19-no-3/leczenie-depresji-poprzez-normalizacje-zaburzonego-rytmu-snu-i-czuwania?aid=872
2)     https://www.nice.org.uk/guidance/cg113 
3)     Hofmann, S. G., & Gómez, A. F. (2017). Mindfulness-based interventions for anxiety and depression. Psychiatric clinics, 40(4), 739-749.
4)     https://www.youtube.com/watch?v=F91XqcWOW3Q 
5)     Adrian Wells, „Terapia poznawcza zaburzeń lękowych”, 2010
6)     Lizabeth Roemer, Susan M. Orsillo: Acceptance Based Behawioral Therapy. Treating anxiety and related challenges, 2020

 


Opinie moich pacjentów:

Opinie z portalu znanylekarz.pl
Pan Mateusz pomógł mi wyjść z piekła nerwicy, lęków i ataków paniki. Dzięki niemu znalazłam siłę by stawić jej czoła. Jego serdeczne nastawienie sprawiło, że nie miałam problemu się otworzyć. Zaangażowanie i poczucie zrozumienia sprawiło, że na kolejne wizyty przychodziłam bez stresu i z poczuciem, że będzie lepiej. Pan Mateusz podczas pracy nakierowuje na właściwe tory myślenia, daje wskazówki oraz przesyła materiały do pracy nad sobą. Zdecydowanie polecam! Konkretnie, w przyjaznej atmosferze, a co najważniejsze skutecznie i z pełnym zrozumieniem pacjenta :)
Mieliśmy zajęcia dotyczącego mojego martwienia się i stresowania (głównie zdrowiem i finansami), które też udało nam się znacznie zmniejszyć oraz zmienić do nich podejście.
Zanim się zgłosiłam do Pana Mateusza, byłam już na jednej terapii dotyczącej mojego lęku, która trwała ponad rok, polegała na omawianiu mojego tygodnia i niestety nie przyniosła wielu zmian… Pan Mateusz wytłumaczył mi w prosty sposób mechanizmy działania silnego lęku oraz pokazał techniki, które potem wdrażaliśmy. Teraz mogę powiedzieć, że nie mam już problemu z lękiem (co nie oznacza, że w ogóle zniknął) i robię w pracy i z dziećmi to, co zawsze chciałam robić.
Opinie Google
Pan Mateusz pomógł mi wyjść z nerwicy, z którą zmagałam się od 4 lat, od pewnego ciężkiego dla mnie zdarzenia. Powoli już traciłam nadzieję, że wrócę do normalności, ale krok po kroku zaczęliśmy iść do przodu. Pomogły mi materiały dotyczące lęku przygotowane przez Pana Mateusza, które mogłam sobie przeglądać w domu. Dobre dla mnie było też podejście i wytłumaczenie, że są to normalne ludzkie reakcje, które doprowadziły mnie do tego niechcianego stanu. Teraz już wiem na czym to polega i co mam robić w trudnych momentach.

data publikacji: 16.02.2021

Poradziłem sobie z paniką i lękiem

Odkąd sięgam pamięcią bałem się bardziej niż rówieśnicy. Jednak w ostatnich latach, w czasie problemów w pracy niepokój (oraz czasami napady paniki) się nasiliły...Na sesjach odkryłem jaki jest mechanizm mojego niepokoju i poznałem skuteczne techniki radzenia sobie z nim. Niektóre rzeczy były dosyć zaskakujące początkowo, jednak ćwiczenie ich faktycznie przynosi poprawę.

Patryk
data publikacji: 19.01.2021

Zgłosiłam się z silnym lękiem

Zgłosiłam się z silnym lękiem i napięciem w ciele, które już powoli zaburzały mi normalne życie. Sesje z Panem Mateuszem pozwoliły mi zrozumieć skąd biorą się objawy w ciele i nie dające się opanować martwienie się. Zrozumiałem w końcu o chodzi z zamartwianiem się i jak sobie z tym poradzić. Dzięki wsparciu udało mi wdrożyć techniki w życie i przez to mogę robić to, co mnie cieszy.

Marta M.

Kontakt

ul. Mickiewicza 19,
60-833 Poznań

+48 503 178 327

możliwe sesje przez Skype